Niech mi ktoś udzieli pewnej informacji. Otóż. Mam 20 lat. Jestem już kobietą, czy jeszcze dziewczyną? Gdzie jest granica, a zasadnicze pytanie brzmi: w czym tkwi granica? W wyglądzie? Zdolności do prokreacji? Ubiorze? Odpowiedzialności? Samodzielności? Intymności?
Wygląd- długie włosy, szerokie biodra, wielki tyłek. No i wiadomo wszystkie anatomiczne szczegóły cechujące samicę ludzką są u mnie na swoim miejscu. Coraz doroślejsze rysy twarzy. No ale szerokie biodra i tyłek miałam już w gimnazjum, a nie nazwałabym wtedy siebie kobietą. Mimo to z wiekiem cechy kobiety coraz bardziej się wyostrzają i stają się wyraźniejsze, no ale gdzie jest granica, ja pytam?
Zdolność do prokreacji- fizyczną osiągnęłam gdzieś w okolicy podstawówki, psychiczną osiągnę koło trzydziestki, więc czy to wtedy stanę się Kobietą?
Odpowiedzialność- rodzice wpoili mi pojęcie odpowiedzialność dość skutecznie, wiem, że czyny mają swoje konsekwencje, które należy ponieść gdy jest się osobą dorosłą. I faktycznie, stało się to dopiero niedawno, gdy zdałam sobie z tego w pełni sprawę i zastosowałam w życiu. Wcześniej też to wiedziałam, ale wiadomo, dzieciakom zawsze się upiecze. Teraz jestem świadoma jak to działa w praktyce. Może to był moment, gdy stałam się kobietą?
Samodzielność- mogłabym ją mieć, gdybym chciała, ale uczę się, studiuję i nie mam za bardzo możliwości się usamodzielnić, nie tracąc przy tym wielu przywilejów takich jak darmowe obiady, dom, dobre relacje rodzinne… Nie jestem więc w pełni samodzielna- nie zarabiam, nie utrzymuję się, nie mam własnego mieszkania. Nie jestem przez to kobietą?
Intymność- a może to intymność jest furtką do kobiecości? Strach myśleć w takim razie o 14 letnich dziewczynach przechodzących swoją inicjację. Na pewno intymność uświadamia o swoim ciele, pierwotnych zmysłach i co tu długo owijać w bawełnę o istotnych, dopełniających się różnicach płci. Z całą pewnością składa się to na poczucie, że jest się już kobietą, nie dziewczyną.
Czy czuję się kobietą ? I tak i nie. Nie mam jeszcze pełnego wyglądu KOBIETY, mam dość delikatne rysy twarzy po prostu dziewczyny. Mój zegar biologiczny podpowiada mi: zamknij się i korzystaj z życia idiotko, nie baw się w kobietę, bądź jak najdłużej dziewczyną. Daj sobie spokój z samodzielnością i w ogóle takimi przemyśleniami- żyj. Jak już będziesz tą kobietą, może pożałujesz, że tak krótko byłaś dziewczyną. Rozum zaś podpowiada- ucz się jak być dorosłą i dojrzałą kobietą, bo póki co możesz swoją kobiecość lepić jak z gliny, a ona powoli zastyga w twardą masę. Dobrze by było być super tworem z gliny, nie badziewiem jakimś. Serce zaś uśmiecha się i rozumie moje rozterki. I mówi- uspokój się, kochaj i wsłuchuj w swoje ciało i serce. Wtedy to czy jesteś kobietą czy dziewczyną nie będzie miało znaczenia, zawsze będziesz miała młodego ducha.
Posłucham wszystkich trzech moich wewnętrznych przyjaciół, a co.
No właśnie myślałam ostatnio, że coś dawno posta nowego nie było :) I proszę :) Pytanie postawiłaś bardzo trudne, sama nie wiem co odpowiedzieć. Ja tam o tym nie myślę i szczerze to mi to lata :D Ale mogę poradzić co do rajstop :D Otóż można dostać w sklepach rajstopy z polarem w środku ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci bardzo Nati za te miłe słowa :) :* Ze studiami jak na razie jest bardzo fajnie, ale też będzie trudno bo już mamy dużo rzeczy do zrobienia, mam nadzieję że wytrwam i dam radę zrobić to wszystko na dobrym poziomie. Język jest jednak pewnym ograniczeniem bo, np chciałabym wejść z nauczycielem w pewną "dyskusję", wyrazić swoje zdanie na temat o którym opowiada ale jednak słownictwo ogranicza a stres blokuje... Dlaczego Oni nie mogą mówić po polsku?! :D
OdpowiedzUsuńA tak w sumie, to jakie ma dla Ciebie znaczenie czy ktoś nazwie Cię dziewczyną czy kobietą?
OdpowiedzUsuńja zaś kwalifikuję płeć żeńską do kobiet i dziewczyn chyba przede wszystkim po wyglądzie, a głównie po twarzy; potem jest figura... sposób poruszania się... zachowania...
W zasadzie tak. Każda z tych nazw pociąga za sobą konsekwencje. To może brzmieć banalnie, ale nie jest wcale. Dziewczyna to ktoś młody, niedoświadczony, kobieta to dojrzałość. Jestem gdzieś pomiędzy ;)
OdpowiedzUsuń