No kurwa, że się tak wyrażę. Nie zdałam!
Ani klaty, ani brzucha. M. mnie uwalił na takich w sumie banalnych pytaniach, o jajowód, o płuca. Ale co nie powiedziałam to było za mało albo źle. Uczyłam się cały tydzień, ale gdybym uczyła się jeszcze i ze dwa to bym nie zaliczyła, bo pytał się o takie szczegóły w prostych pytaniach, o których nawet nie czytałam i nie wiedziałam, że są.To tytułem wstępu. Tak więc niezbyt pozytywnie, ponieważ pod wpływem tego naprawdę traumatycznego przeżycia zaczęłam rozważać o życiu.
Na moim przykładzie, bo siebie znam najlepiej- czy to jest dobra droga którą podążam, skoro wypruwam sobie żyły, praktycznie nigdzie nie wychodzę, siedzę non stop przy książkach a przerywam tylko na sprawdzenie poczty czy bloga? Czy ja naprawdę, żeby cokolwiek zaliczyć na tym kierunku to mam się uczyć 20 godzin na dobę, nie mieć zupełnie żadnych zainteresowań, nic nie oglądać, nie czytać tylko ryć i ryć? To nie jest bulwers, to jest pytanie zupełnie poważne. I tu zaczyna się haczyk- czy taka osoba jak ja powinna jednak spiąć się w sobie, nie poddawać się, dalej wypruwać sobie żyły, nie mieć przyjemności i przejść dalej, na następny rok i po kilku (nastu kurwa nie oszukujmy się) latach pracować jako lekarz, czy wybrać łatwiejsze studia albo o innym profilu, zyskując przy tym więcej czasu wolnego, będąc spokojniejszym i tak dalej, ale w sumie nie mieć tak do końca zapewnionego startu zawodowego. Ja bym miała, bo rodzina lekarska i tak dalej. Ale czy życie musi być łatwe? Żeby mieć, trzeba coś z siebie dać? Czy może wystarczy być?
Tylko, że samym byciem człowiek dzieci nie nakarmi.
Zawsze miałam jeden cel- być niezależną. Dlatego się nigdy nie poddaję.
Ale ja nie wiem, czy to ma sens. Czy lepiej być kiepskim na dobrych studiach czy dobrym na kiepskich? Co prawda wcale nie uważam studiów jakichkolwiek za kiepskie, ale to przykład był, obrazujący sytuację.
Z pewnością już za chwilę podniosę się, otrzepię ubrania i pójdę dalej nie przejmując się aż tak tą kolejną porażką, ale pytanie jest czy to ma sens?
Pozdrawiam wszystkich.
Jeden oblany egzamin to jeszcze nie koniec świata:) Nie rezygnuj tak od razu - niepowodzenia się zdarzają.
OdpowiedzUsuńAle na pytanie dotyczące studiów musisz sama odpowiedzieć, bo nawet kończąc studia z wyróżnieniem, możesz być kiepskim lekarzem, jeżeli nie poczujesz, że to jest to co chcesz w życiu robić. Studiujesz dla siebie, czy dla rodziny? Wątpliwości ma każdy, ale ty decydujesz o swoim życiu, nie sugerując się jednym egzaminem - po to wymyślili sesję poprawkową. A studia zdążysz jeszcze zmienić:)
Dobre pytanie. Zawsze chciałam pomagać ludziom, tak po prostu. Nieważne czy przez bycie psychologiem czy kucharką w schronisku dla bezdomnych. A akurat byłam w biol chemie i tak wyszło jakoś, że jestem na lekarskim ;P
OdpowiedzUsuń