Ach! Nauczyłam się wczoraj robić zastrzyki domięśniowe! Takie chwile sprawiają, że to, czego się uczę ma sens! Po raz pierwszy od początku mojej edukacji chyba :) i dowiedziałam się, że od złego wstrzyknięcia pacjent może nawet umrzeć ^^ superowo.
Cieszę się na wakacyjne praktyki w szpitalu. Wiem, że będę musiała głównie podkładać baseny i myć pacjentów, ale wreszcie wiedza w praktyce, a nie wiedza w formie testu abcd.
Zastanawiam się nad specjalizacją. Daleko do tego momentu, ale zastanawiam się mimo to. Nie ciągnie mnie za bardzo chirurgia, to fascynujące, że posiadając wiedzę chirurg może przyszyć oderwaną kończynę, przeszczepić serce itd, ale nie jest to moje marzenie. Moim marzeniem zawsze było pomagać pacjentom na tle psychicznym, ale nie jestem pewna czy jestem na tyle silna psychicznie by być psychiatrą. Może. Ciągnie mnie raczej w tym kierunku. Mogłabym być jeszcze geriatrą i neonatologiem. A dobra, idę się uczyć, bo żeby być kimkolwiek za powyższych to muszę pozdawać kolokwia, a tych mam sztuk dwa w następnych tygodniach.
Ale może się zdarzyć, że kiedyś będziecie moimi pacjentami, może się spotkamy ;>
No między geriatrią a neonatologią jest niezły skok :)
OdpowiedzUsuńJa bym wybrała neonatologię - pacjenci nie są czepialscy, ale społeczeństwo się starzeje, więc geriatria to specjalizacja z przyszłością.
Powodzenia na kołach.
O raju...już mi się przypomina szpital i krzątające się pielęgniarki po salach...kochana! Ja mam nadzieję, że wybierzesz taką specjalizację byś czuła się i robiła to, co nie będzie Cię zniechęcać:-)
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że bys mogła być moim lekarzem, jadak nie od chorób psychicznych bo to żle by o mnie świadczyło :P
OdpowiedzUsuńHehe, przypominają mi się moje pierwsze praktyki i trema wynikająca właśnie z konieczności robienia zastrzyków domięśniowych. Nie pomógł mi też w tym mój wujek-lekarz, który opowiedział, że jego pierwszy zastrzyk domięśniowy skończył się z igłą w kości biodrowej pacjenta. Teraz, po kilku latach jestem pewna, że zmyślał, ale wtedy...ten mój strach...brr...(na pocieszenie dodam, że nigdy nie słyszałam, żeby ktoś umarł od takiego zastrzyku, co więcej - nikt nawet poważniej nie ucierpiał od moich :)
OdpowiedzUsuń