czwartek, 31 marca 2011

Zjawiska paranormalne

Od młodości interesowałam się zjawiskami paranormalnymi. Jako 13 letnia gówniara regularnie udzielałam się na forum dotyczącym zjawisk spoza tego świata, oglądałam wszelkie programy o duchach na Discovery, moim ulubionym serialem przez dłuższy czas był "Czynnik PSI", "Z Archiwum X", nawet "Dotyk anioła" był trochę tajemniczy. Przeczytałam wiele książek na temat "Życie po życiu", na wielu stronach ogarnęłam chyba wszystkie notki na temat UFO, duchów, dziwnych stworzeń, 2012... Był to  mój ulubiony temat. Do czasu. Do czasu po pierwsze primo (cytując Ferdynanda Kiepskiego), aż przeminęła młodzieńcza spontaniczna ciekawość i zaczęłam się takich rzeczy bać, a po drugie primo przeczytałam pewien tekst na temat demonów o ludzkich postaciach, ciemnych gałkach ocznych, którzy pukają do naszych drzwi i niosą niechybną śmierć. Poza tym, zaczęłam dostrzegać naiwność niektórych teorii (zagłada w 2012, największy absurd świata), nie mówiąc już o tym, że chodząc do klas o ścisłych profilach, moje nastawienie do światu przybrało bardziej naukowe kształty.

Ostatnio jednak natknęłam się w telewizji na serial pt. "Zaklinacz duchów" i przypomniała mi się ta wspaniała atmosfera oglądania tajemniczych seriali z dzieciństwa. Serial jest fajny, porusza ciekawe aspekty życia po życiu, jest nastawiony na badanie psychiki ludzkiej, wyborów i ich konsekwencji, nie zaś konkretnie na samych zjawiskach paranormalnych. Serial w stylu: ona płacze, on płacze, duch płacze, ty płaczesz, ja płaczę. Odczucia po obejrzeniu są bardzo pozytywne, ponieważ serial przypomina o tym co ważne- miłość, rodzina, przebaczenie, dobroć i zaznanie spokoju ducha.
Czasem są straszne momenty, ale właśnie to dodaje smaczku. Ogólnie polecam. Główna bohaterka ma genialny gust do ciuchów! Ubiera się przepięknie- falbanki, koronki, super. Najlepiej oglądać w internecie, bo reklamy psują niesamowicie nastrój.

Ostatnio uzmysłowiłam sobie kilka rzeczy. Długo by pisać, ale zdałam sobie sprawę, jak człowiek może łatwo popaść w depresję. Wystarczy impuls, który nas przygnębi, dodatkowe osłabienie, niepowodzenia, brak pewności siebie. To straszne, że człowiek potrafi w zasadzie nieistotnymi rzeczami tak się przejąć, tak zmarnieć, że będzie myśleć destruktywnie, a nawet tak postępować.
Czy zdajecie sobie sprawę z tego, że możecie wszystko? Nie ma żadnych granic dla młodego Polaka. Możemy się spakować, kupić bilet w jedną stronę na Bora Bora i zostać tam rybakiem. Możemy lecieć do Ameryki i spełnić swój american dream. Możemy się rozwijać w każdą możliwą stronę- możemy chodzić na kurs tańca Hula, uczyć się japońskiego, rysować, pisać wiersze, chodzić na zajęcia z astronomii, kupić najmodniejsze ciuchy lub wybrać te które trafiają tylko w nasz gust... Kiedy jesteśmy przygnębieni nie widzimy swoich zalet i możliwości. Warto żyć, by móc zrobić cokolwiek co nas może ucieszyć. Czasem nasz świat się wali.
Np. moja koleżanka ostatnio nie zdała poprawki egzaminu, ostatni termin ma we wrześniu, ale chce zrezygnować z tych studiów, być może zacznie od początku lub wybierze jakieś inne. Wszystkie jej marzenia od kilku lat, starania by się dostać, zdobyć dużo punktów na maturze, wreszcie- anatomiczno-biologiczno-histologiczna katorga tego roku- wszystko na nic, wszystko być może na marne. Można się załamać, ale przecież, czy edukacja jest aż tak ważna? Czy warto poświęcić swoje zdrowie psychiczne i fizyczne na zawód? Zdałam sobie sprawę, że nie. I ja zaprawdę powiadam Wam- pierdolę takie studia jeśli przybliżają mnie do zawału, nowotworu, miażdżycy czy innej cywilizacyjnej choroby. Pierdolę. Jeżeli się sprawdzę i zdam- ok. Jeżeli nie- walę to i amen.
Ale i tak będę panikować, stresować się, przed egzaminem przeżywać najgorsze chwile życia, po egzaminie jeszcze gorsze... Potrzebuję tego w jakiś sposób. S&M, i like it, like it, come on. ;)


Chcę do Chorwacji! Ściągam trochę od agness-in-wonderland, ale byłam tam kila razy i jestem przezakochana w tym kraju, ja tam będę mieszkać. !!
Wiosna, ludzie !! :D

sobota, 26 marca 2011

Przeszłość

 Słowenia.

Dobrze jest czasami popatrzeć na zdjęcia. Można się wzruszyć, zatęsknić, poczuć się jak kilka lat wcześniej. W moim przypadku natomiast można patrząc na zdjęcia z gimnazjum otworzyć szeroko usta, wybałuszyć oczy i przerzegnać z bojaźnią.
Nie mogę uwierzyć, że kilka lat temu wyglądałam jak wyglądałam! Matko, okres dojrzewania i gimnazjum powinno się usuwać, kasować, przespać, przewinąć! Oglądam zdjęcia z czasu gdy miałam 13-16 lat i nie mogę poznać tej osoby. Nie jestem żadną pięknością, ale widząc to jakim byłam BARDZO BRZYDKIM kaczątkiem, dziękuję Bogu, że mam te kilka kilogramów mniej, wydepilowane brwi (gimnazjalna Frida ;o ) i jakieś łagodniejsze ogółem rysy. Nie mówiąc już o fatalnym guście do ubrań i ślepotą, bo chyba byłam niespełna rozumu lub pozbawiona wzroku ubierając się tak jak w gimnazjum...
Jedyną pozytywną rzeczą jaka z tego wynika jest to, że mogę się naprawdę cieszyć, że okres dojrzewania mam za sobą, że mam doroślejszy wygląd i jestem świadoma swoich wad, maskuje je, a zalety uwydatniam.
Mogę się jeszcze ewentualnie cieszyć, że jestem zadowolona ze swojego wieku i wyglądu, bo za jakieś 10, 20 lat będę z rozżaleniem wspominać młodość i będę tęsknić za ówczesnym wyglądem i sylwetką :)

A Wy jak wspominacie swój okres dojrzewania? Byłyście typowymi brzydkimi kaczątkami, czy cały czas byłyście piękne i szczupłe? :)

poniedziałek, 21 marca 2011

'Jak ciastka musisz robić dzieci'

Kocham płytę 'Kayah i Bregović', zasłuchuję się w niej ostatnio, z nieskrywanym wzruszeniem zachwycam się pięknymi słowami i tęskno mi do tych czasów, gdy polskie piosenki lecące w radiu były ambitne -.-
Linki chyba nie działają. No trudno ;) polecam w każdym razie.
Ogólnie, pozytywnie u mnie. Chciałabym mieć czas na bardziej aktywny tryb życia. A jak już mam czas, to nie mam siły i motywacji ;P zawsze czegoś będzie mi brakować w życiu, jaki człowiek potrafi być ułomny. :)

Wiosna idzie!!

czwartek, 10 marca 2011

"Znów wspominamy ten podły czas, porę burz"

No dobra, nie jest tak źle ;) Już po wszystkim, napisałam biofizykę, nie przewiduję takiej oceny jak 2. Tyle.

Jak ja uwielbiam koszykówkę. Dodaję do długiej listy moich zainteresowań, które mam całe mnóstwo i na żadne wiele czasu by maksymalnie je rozwinąć.

Zapisałam się na uczelni na koszykówkę i jestem przeszczęśliwa, że to zrobiłam. Wreszcie jestem w czymś dobra na tych studiach i ktoś mnie wreszcie zauważył, docenił i pochwalił <3 satysfakcja i zadowolenie z sukcesów jest jednak ważnym czynnikiem w życiu człowieka. Może żaden to sukces, że kilka razy trafiłam do kosza, ale humor mam od razu lepszy, uwielbiam sport. Z utęsknieniem czekam na wiosnę, kiedy będę mogła spokojnie uprawiać jogging bez obawy, że zapadnę się w śniegu, poślizgnę lub przeziębię zatoki. To już niedługo.
Ostatnio zaczęłam czytać bardzo inspirującą gazetę, a mianowicie Focus Historia. Są tam ciekawe, przekrojowe artykuły najczęściej dotykające mojej ulubionej tematyki- okresu II Wojny Światowej. Podoba mi się dział polecający książki, tzw "Wydział ds kultury". Już kilka książek zdecydowałam się kupić po przeczytaniu recenzji. Jedna dotyczy sprawy żydowskiej- mężczyzna opowiada jak w stosunku do Żydów zachowywali się Niemcy, Rosjanie oraz Polacy i jeżeli chodzi o tych ostatnich- niestety zachowanie to nie pretenduje do bycia wzorowym.
Wiadomo, że Polacy wiele ucierpieli w wojnie, ale okazuje się, że mimo naszej niedoli, prześladowaliśmy również Żydów i zwyczajnie korzystaliśmy z ich nieciekawej sytuacji. W każdym narodzie znajdzie się szuja. Jak moje studia mi pozwolą- przeczytam.
Następna lektura, która mnie zainteresowała to "Dziewczynka w zielonym sweterku", opowiadająca historię dziewczynki ocalonej z lwowskiego getta. Ukrywała się ona w kanałach przez 14 miesięcy i w związku z tym ma wiele do powiedzenia na temat wojny.
Chciałabym przeczytać jeszcze "Życie prywatne i erotyczne w starożytnej Grecji i  Rzymie". Interesuje mnie ta tematyka. Mówi się, że czasy współczesne cechuje wyuzdanie i rewolucja seksualna, a tu okazuje się, że na temat sztuki miłości starożytni wiedzieli tyle samo co my. I praktykowali to samo co my.


Zaczęłam ostatnio oglądać serial polski- "Czas Honoru". Miałam obejrzeć go w wakacje, ale jakoś nie miałam okazji. Podoba mi się ta produkcja. Pierwszy sezon jest co prawda trochę nudnawy, a czasem nawet naciągany, ale da się przeboleć na rzecz wspaniałej obsady. Wiele osób wytyka błędy merytoryczne, ale myślę, że nie taki był zamysł twórców tego serialu. Miała być produkcja ukazująca życie codzienne młodych ludzi podczas wojny i udało się. Mnie się bardzo podoba.


Uwielbiam wojenne klimaty. Twardzi, doświadczeni przez los ludzie, dyscyplina i... vintage. Mój chłopak twierdzi, że to płytkie, że podobają mi się ciuchy z okresu, kiedy ludzie oddawali życie za ojczyznę, ale co ja poradzę, że ten klimat vintage czasów wojennych mnie powala na kolana. Poza tym mundury! Na Boga, jak ja uwielbiam mundury ;) "Za mundurem panny sznurem" doskonale rozumiem to powiedzenie ;)

W związku z tą tematyką polecam wspaniałą, wzruszającą piosenkę, Edmunda Fettinga pt "Nim wsatnie świt"