wtorek, 8 stycznia 2013

Noworoczne postanowienia

Nie miałam zamiaru pisać notki, ale ktoś napisał mi, że czeka na noworoczne postanowienia i to spowodowało, że zaczęłam o tym myśleć.

Nowy Rok to okazja do zamknięcia pewnego rozdziału w naszym życiu i zaczęciu następnego. Facebook roi się od obrazków przedstawiających postanowienia noworoczne, czy to żartobliwe, czy poważniejsze. Moim zdaniem jest to raczej złudna granica i te wszystkie postanowienia noworoczne przyprawiają mnie raczej o uśmiech.

Kilka lat temu byłam raczej mało zmobilizowana i naprawdę wiem, że jeżeli ktoś nie chce w gruncie rzeczy nic zmienić to żadne noworoczne postanowienia, żadne przełomy w stylu 'od jutra', 'od poniedziałku' nie zadziałają. Nie wiem kiedy się zmieniłam pod tym względem, chyba kiedy zaczęło mi iść na studiach, kiedy przepisałam się do fajnej grupy, zaczęłam zdawać egzaminy, zawarłam nowe przyjaźnie i poczułam, że mogę wszystko jeśli naprawdę chcę i jeśli się zaprę. I kiedy zmiany wprowadzamy w małych rzeczach np. będę się uczyć systematycznie i zaczynam tak robić, będę pomagać mamie w sprzątaniu i to zrobię to nagle okazuje się, że czego się człowiek nie dotknie, to potrafi to zmienić na lepsze. Wymaga to niestety trochę pracy. Za mój największy sukces w dziedzinie 'postanowień' uważam dbanie o swoje ciało. Zdrowe odżywianie, ćwiczenia, spadek wagi i centymetrów. Niedługo będzie rok, kiedy wzięłam się za siebie. Nie to, że byłam jakaś gruba, ale przeszkadzała mi oponka na brzuchu i ogólnie stresy drugiego roku rekompensowałam sobie słodyczami i mi się odłożyło trochę tu trochę tam. W marcu stwierdziłam, że albo ćwiczenia albo gorset ;p a że mój chłopak na pomysł kupna gorsetu zareagował raczej ... nieprzychylnie, zostały mi ćwiczenia :) no ale z ćwiczeń to ja tylko jogging i to jak jest ciepło bo w innym przypadku chorują mi zatoki lub jakaś zumba, basen itp. to byłam nieco zniechęcona. Prawda jest jednak taka, że zumba i basen raz w tygodniu to za mało. Zaczęły się brzuszki, ćwiczenia z youtubem, rowerek stacjonarny, który z moją przyjaciółką zajechałyśmy na amen. Te wieczory przed laptopem.... Ja na rowerku, Madzia czyta prezentacje z biochemii a ja powtarzam na głos... Książka od fizjologii i rowerek przez 1,5h.... Wymyśliłam sobie, że będę jeździć w grubych ciuchach i obandażowana :D więcej potu=więcej spalę(nic to nie daje)... Madzia jeździła wręcz w jakiejś folii. Smarowanie eveline termo, do tej pory mam mdłości od tego zapachu. No ale zawzięłyśmy się i jeździłyśmy. Potem sesja i wiele stresów oraz dieta śniadanie-obiadek-małe jabłko. Spustoszyło to trochę mój organizm, bo po sesji dopadła mnie jakaś psychoza i lekka deprecha no i nie polecam głodzenia, bo potem wypadają włosy i krwineczki czerwone też jakoś tak nie chcą spacerować po naczynkach zbyt chętnie.
Ale mimo to zmiana była znaczna, schudłam 2 rozmiary i kilka kilo. W wakacje zaś pracowałam nad tym, żeby odzyskać siły, minerały i żeby nie trafił mnie efekt jojo. Wynalazłam Ewę Chodakowską i tak się zaczęło :) do tego dążyłam przez tyle linijek.

nie, jeszcze nie, muszę jeszcze zrobić dygresję. Ćwiczę już z Ewą od kilku miesięcy. Od tego czasu przeszłam z diety ok 1000 kilokalorii do ok 2000, spaliłam tłuszczyk, którego żadna dieta nie spali, wyrobiłam sobie ładne mięśnie a na wadze przybył mi kilogram od momentu kiedy naprawdę czasem przymierałam głodkiem ;p od września w zasadzie waga nie drgnęła, mięśnie brzucha mam coraz ładniejsze i ogólnie czuje się lepiej ze sobą. Nic dziwnego. Głodzić się za długo nie da rady, w końcu czlowiek rzuci się na jedzenie. A rozsądne żywienie i ruch jest mega zdrowy i budujący, nie wspominając o efekcie spalenia tłuszczyku. Teraz nawet doszłam do takiego etapu, gdzie wydaje mi się że jestem trochę za szczupła i przydało by mi się trochę krągłości, co nie zdarzyło mi się NIGDY W ŻYCIU. Zawsze miałam kompleksy i nie podobałam się sobie :)

No i w końcu wniosek: Codzienna porcja treningu chyba najbardziej ze wszystkiego w życiu zaraz po studiach nauczyła mnie, że jeśli coś sobie postanowię- zrobię to bez względu na to czy to będzie nowy rok, poniedziałek, środa czy środek miesiąca. Nie wiem co w ruchu jest takiego, że ćwiczy charakter nie tylko ciało. Oczywiście, ile razy mi się nie chce, ile dni zrezygnowałam z treningu, odpuściłam i przeleżałam w łóżku z laptopem, zamiast jakoś wykorzystać czas. Ale potrafię się zmobilizować w każdym momencie jeśli tego chcę.

Dlatego mam w poważaniu noworoczne postanowienia  :)

Bardzo egoistyczna, samolubna notka, wychwalająca moją osobę, aż mnie to rozbawiło. Jestem w niej taka wspaniała i bez wad, taka zmobilizowana i fit :) na szczęście to mój blog więc mogę się chwalić ile wlezie, może to wszystko ociekać samouwielbieniem, ale jak zejdę na dół Mama zaraz mnie za coś zgani i całe samouwielbienie szlag trafi :) Mamusie mają do tego niezwykły dar. Poza tym muszę sobie dziś czymś zrekompensować to, że przedziurawiłam oponę (dziura 3 cm) i rozładowałam akumulator i że gdyby nie Tata to bym nie umiała sobie poradzić z autem (dla mnie auto jest do jeżdżenia a nie do naprawiania) i mocno się zestresowałam :( a jutrzejsze kliniki w szpitalu też sprowadzą mnie na ziemę, bo udowodnią mi że tak naprawdę nic nie umiem i wszystko przede mną... No więc na ten moment umówmy się, że jestem bez skazy i idealna, ok?

Tak jeszcze tylko chwilkę!!
 

5 komentarzy:

  1. ...ok,umowmy sie zatem, ze jestes idealna i bez skazy , a Twoj nick Marvelgirl najtrafniej to ujmuje (i nie mysle tutaj
    o producencie komiksow. Mowisz o wszystkim bardzo emocjonalnie i otwierasz przed obcymi swoj
    osobisty swiat ,wiec pozwole sobie w podobny sposob odpowiedziec tym bardziej ,ze to ja zadalem pytanie.
    Nie jest to latwe nie znajac Ciebie ale... przeczytalem parokrotnie Twoj blog od pierwszego wpisu,
    obejrzalem zdjecia i... wydaje mi sie ,ze tematow starczyloby na dlugie rozmowy. Co do Twojego sukcesu w sferze
    fitness to gratuluje bo sprawy diety , plaskiego ,zasznurowanego jak to nazywam brzuszka tez sa mi bliskie. Kiedys spotkalem
    faceta o nazwisku Eon D'ornellas i sila jego motywacja wciaz mnie napedza . Napisalas,ze nie chcesz zostac kiedys tam kura domowa.
    Nigdy sie tak nie stanie bo juz okreslilas sobie pryncypia i na pewno nie bedziesz chciala ich poddac bo np.dom,malzenstwo czy
    kariera zawodowa.
    Twoje byle kompleksy??? co do wygladu nazwalbym zwykla babska proznoscia ( bez urazy)...ale po zajeciach z p.Ewa to efekt musi byc
    taki bardziej oniesmielajacy facetow nie mowiac o super samopoczuciu ,ktore wylazi z Twojego kazdego slowa na ostatnim wpisie.
    Z wieloma Twoimi przemysleniami moge sie identyfikowac ,ba nawet podpisac dwoma rekoma mimo roznicy wieku. Lubie Twoj dystans jaki masz do
    siebie i rzeczywistosci. A ta zadziorna nuta wlasnego ego i pewnosci siebie jest wrecz przeurocza .
    Coz jeszcze ,dzieki ze napisalas te notke. Ja na Twoj blog wpadlem przypadkowo a stal sie miejscem gdzie wracam jak do ulubionej ksiazki.
    Rok 2013 bez postanowien, jak chcesz Marvelgirl ...ale zycze Ci konsekwencji w samorealizacji i samych zdanych zaliczen.
    Aha , to ostatnie zdanie...czy to mama przypominala Ci o gotowej kolacji ?

    Pawel

    OdpowiedzUsuń
  2. Paweł, dziękuję za miłe i szczere słowa, jestem zaskoczona odzewem :) wiesz, ja czasami piszę co przyjdzie mi na 'język' i czasem jestem trochę niekonsekwentna w poglądach, raz piszę tak, raz inaczej, wynika to z tego, że wpisy robię tak naprawdę co kilka miesięcy i z różnymi humorami, jak to 'baba' :) A otwieram swój świat... trochę tak. Chyba mam potrzebę swoistego ekshibicjonizmu bez tkz ryzyka. Poza tym jestem raczej anonimowa i tylko część moich znajomych ma ten adres, a poza tym mało kogo interesuje mój blog, tylko naprawdę Bliskich :)
    Przy okazji przyznam że pisanie w przestrzeń internetową jest fajną sprawą. Prywatnie otwieram się przed niewieloma osobami, bo wiem, że większości ludzi po prostu nie interesuje moje życie i nauczyłam się, że nie warto mówić o sobie zbytnio zwykłym znajomym, bo przykro jest widzieć, jak małe zainteresowanie pokazują i jak złymi są słuchaczami. Tutaj natomiast ja mogę sobie pisać i pisać, a przeczyta to tylko ten, kogo zainteresuje wpis i nikt inny :) to jest fajne.

    Efekt Ewy nie jest chyba aż tak onieśmielający ;p to jest trochę przesada, ale na pewno sprawił, że ja sama się poczułam ośmielona do życia. Tak naprawdę można czuć się pewnym siebie i być atrakcyjnym mając oponkę itd ale ja w tym momencie mojego życia... no wiesz... Wychowana na Bravo Girl, dla mnie chudość=zajebistość i ciągle gonię za tym, tak jak miliony dziewczyn w moim wieku, co jest raczej smutne.

    Marvelgirl naprawdę wzięło się od komiksów :)

    A tak przy okazji, różnica wieku? Mogę wiedzieć jaka to różnica, jestem bardzo ciekawa.

    Jeszcze raz dzięki za miłe słowa, pozdrawiam i cieszę się, że komuś mogłam odpisać w komentarzu :) i cieszę się, że ktoś ma podobne poglądy do mnie, chociaż o przeciwnych też się dobrze dyskutuje :)

    PS. Raczej nie jem kolacji, ale wczoraj faktycznie mama zrobiła pyszna sałatkę, którą zjadłam z apetytem i faktycznie mnie wołała :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzień dobry Marvelgirl
    Poranek,(bo jest bardzo wcześnie kiedy to piszę)zaprasza do pozostania
    w lóżku i polarach w nieżdżwiadki bo jest zimno ,ciemno i deszczowo-grypowo ,ale to jeszcze nie ferie na nartach...wiec proponuję wirtualną kawę z imbirem na rozgrzanie i dobry początek dnia...i do zobaczenia
    PS.Dla mnie dzień zaczyna sie super miło ,chyba się domyślasz,że to dzięki Twojemu liścikowi

    OdpowiedzUsuń
  4. Do zobaczenia to chyba raczej nie, ale pozdrawiam i cieszę się, że wzbudzam pozytywne emocje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ...do zobaczenia na blogu ,to oczywiście miałem na myśli lecz w
    pośpiechu nie dopisałem.Dzięki za ciepłe słowa marvelgirl.. i słoneczną energię,którą promieniujesz.Pozdrawiam.

    Paweł

    OdpowiedzUsuń